sobota, 17 września 2016

Wczoraj zrobiliśmy nad Wisłą ognisko :) Ogień i woda - idealne połączenie! Przyszło kilkanaście osób i siedzieliśmy dość długo rozmawiając o losach wspólnych znajomych. Wspominaliśmy śmieszne zdarzenia i poważne traumy. Po latach wszystko co wydarzyło się dobrego i złego ma inny smak. To co dawało radość często okazało się grząskim bagienkiem (a wiadomo, że bagno wciąga). To co było trudne i bolesne nie raz w perspektywie czasu okazywało się korzystne. Czyli nawet ze złych doświadczeń czasem wychodzą dobre rzeczy, a "rozwój odbywa się przez frustrację potrzeb". Cóż, czasem czuję się bardzo rozwinięta :) Wszystkie te rozmowy i znajome twarze sprawiły, że brakowało mi bardzo jednej przyjaciółki. Odeszła 6 lat temu. Odeszła we śnie. Tak naprawdę odeszła, bo tak postanowiła. Po śmierci swojego przyjaciela/partnera/narzeczonego przerwała leczenie, zamknęła się w swojej skorupce i nie przyjmowała pomocy. Nie chciała jej. Więc zasnęła. Gdyby przetrwała jeszcze trochę, może byłaby z nami na ognisku. Może też życie przyniosłoby jej spokój. Tak często mi jej brakuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz